12 PYTAŃ, KTÓRE USŁYSZY KAŻDA OSOBA W DREDACH

Mam dredy prawie cztery lata i przez ten czas spotkałam się z naprawdę różnymi na nie reakcjami. Część ludzi się nimi zachwycała, chwaliła ich długość, grubość i zajebistość (tak, dokładnie to samo macie robić z penisami drogie panie), niektórzy z miejsca chcieli brać mnie za żonę wyobrażając sobie nas w przyszłości w otoczeniu kurzu, alkoholu i oparów marihuany na jednym z festiwali muzycznych. Inni dotykali niepewnie, jakby trącali patykiem martwe zwierzę na poboczu drogi bojąc się ze wstanie, albo uciekali z przestrachem, po tym jak wyobrazili sobie nas w przyszłości w otoczeniu kurzu, alkoholu, oparów marihuany… i tak dalej.

Przez lata zdążyłam już przywyknąć do większości rekacji i zauważyłam, ze część z nich często się powtarza. Chcesz zrobić sobie dredy? Przygotuj się na katowanie poniższymi tekstami przy każdej osobie, która jeszcze nie jest przyzwyczajona do Twojej fryzury. I na to, że będziesz miał dredy w każdej możliwej dziurze, do której sięgają. (Miałam na myśli nozdrza, uszy i tunele w uszach, ale podoba mi się wasz tok myślenia. Serio, lubię was).


JAK TO SIĘ ROBI?
Na wosk? Na klej? Na brud? Na cukier? Na karmel? Na mąkę? Na miłość?
Teorii jest wiele, jedna głupsza od drugiej. Dredy robi się szydełkiem. I odkąd mam dredy nosze przy sobie szydełko nie tylko po to, żeby poprawiać moje trzydzieści trzy skarby, kiedy tylko poprawy wymagają, ale też po to, żeby demonstrować ludziom jak to się kurwancka mać dzieje, że parę ruchów posuwistwo zwrotnych jest w stanie stworzyć dreda. Sprawdźcie sobie na youtubie, bo naprawdę cięzko to wyjaśnić bez demonstracji. Zapamiętajcie tylko że nie ma tam żadnych substancji obcych, dredów się nie klei, ani nie zatrudnia się rodziny malutkich wesz, żeby zaplatała włosy podczas snu. Szydełko, odrobina cierpliwości i spora odporność na ból. Wystarczy.

JAK MOGŁAŚ TAK SOBIE ZNISZCZYĆ WŁOSY?
Normalnie. Podjęłam świadomą decyzję i nie żałuję. Swoją droga, dlaczego to pytanie cześciej zadaje się mi, a nie tlenionej blondynie, która codziennie suszy i prostuje włosy? Te są równie zniszczone co moje.

A CO JAK JUŻ NIE BĘDZIESZ CHCIAŁA?
Ściąć. Te włosy są naprawdę zniszczone, nie będę wam próbować wmówić, że nie są. Po latach zbicia, dokręcania i poprawiania większość z nich jest połamana i martwa. Wiecie, człowiek codziennie gubi ileśtam włosów. Zostają na szczotce, na poduszce, wypadają podczas mycia. Gdy te wypadające włosy są splecione z innymi, one zostają. Nie gubisz ich. Teoretycznie dredy można rozpleść, ale w wielu przypadkach nie ma to sensu; połowa włosów by wypadła, a druga połowa byłaby totalnie zniszczona, przesuszona i nie nadawałaby się do niczego.

Dlatego najlepszym i najszybszym rozwiazaniem jest pozbycie się dredów przez ścięcie ich. Zawsze mówię ludziom, że na łyso, ale trochę naginam prawdę. Jest to prostu szybsze niż tłumaczenie , że dredów mogę np. nie dokręcać przez rok i ściąć je dopiero po tym czasie, zostawiając sobie kilka centymetrów włosów, które zdążyłyby urosnąć przez ten czas.

KIEDY ZAMIERZASZ TO ŚCIĄĆ?
To tak jakbyś spytał kogoś, kto jest w samym środku szcześliwego związku, tęcz, jednorożców i innych takich, kiedy zamierza zerwać ze swoim partnerem. No nigdy, no. Nie planujesz tego, nie robisz sobie dredów ze świadomością „za dwa lata je zetnę” tak samo jak nie pakujesz się z taką świadomością w związek. Chyba. Poza tym, dlaczego nie spytacie o to dziewczyny z włosami do tyłka, o które dba i którym poświęca naprawdę sporo czasu? Dredy też wymagają dbania o nie i troski i jak już poświęcam czas na to, żeby o nie dbać, to nie myślę o tym, by się ich pozbyć.

TO SIĘ MYJE W OGÓLE?
Tak, myje się. Dredy są jak normalne włosy, tyle tylko, że bardzo poplątane i bardzo zniszczone. Nie przetłuszczają się, ale za to bardzo lubią zbierać zapachy. Pracuję w kuchni i jeli nie umyłabym dredów przez dłuższy okres czasu, towarzyszyłby mi wszędzie ponętny zapach palonej frytury. Taką małą ciekawostką jest też to, że im częściej myje się dredy, tym częściej trzeba je poprawiać i dokręcać- bo włosy robią się bardziej „miękkie i puszyste” i mają tendencję do uciekania z dreda. I umyte dredy są bardzo ciężkie (jak wełna nasiąknięta wodą) i schną dłużej niż zwykłe włosy.

BOLAŁO JAK ROBILI?
Bolało. Cholernie bolało jak robili i od teraz będzie tak regularnie bolało co kilka miesięcy- uroki dokręcania dredów. (Bo wiecie, że one takie nie odrastają, prawda? Że odrastają mi normalne włosy, które muszę zbić i splątać, żeby ładnie wyglądały?). Niektórzy mówią mi, ze przesadzam z tym bólem, że ich nie bolało aż tak, ale to pewnie zależy na jakiego dreadmakera się trafi. Mój był pewnie sadystą, albo bardzo mu się podobało to, że wgryzam się w jego łydkę, żeby nie piszczeć z bólu.

TWOJE?
Nie, kurwa, ukradłam. Oczywiście, że moje. Ludzie nie mający dredów nie są w stanie uwierzyć, że to moje własne naturalne włosy, takie, które jednym końcem siedzą w skórze mojej głowy.

JAK TY PRACĘ  ZNAJDZIESZ?
Już znalazłam. Niejedną. I przeszkodą w znalezieniu jej wcale nie były dredy, ale mój wiek i brak doświadczenia (jedno i drugie powoli przestaje być problemem). Jeśli ktoś nie skończył szkoły, ma tylko wykształcenie podstawowe, siedzi czwarty rok w pierwszej klasie szkoły średniej, albo nie umie pracować i unika roboty, niech potem nie zrzuca winy za brak zatrudnienia na swoje tatuaże, piercing, czy fryzurę, bo nie to jest problemem, ale on sam.

KTO CIĘ W OGÓLE ZECHCE Z TAKĄ FRYZURĄ?
Ktoś na pewno. W życiu nie ścięłabym dredów dla faceta. Miałam je długo przed nim i będę miała jeszcze długo po nim. Mnie się bierze w pakiecie, z dredami, tatuażami, kolczykami i całym tym szaleństwem, które mam w głowie, albo wcale. By the way, odnoszę wrażenie, że Panom w dredach nie zadaje się tego pytania. Tylko Paniom, tak jakby były towarem w sklepie, który ktoś może wziąć bądź nie, a dredy skazą, która automatycznie czyni je mniej atrakcyjnymi. Swoją drogą, u mnie zadziałało to wręcz odwrotnie, dredy tylko dodały mi uroku. (Tak, taka skromna ja.)

MOGĘ DOTKNĄĆ?
Ludzie, od tego pytania zaczynają się znajomości. Bardzo fajne znajomości. W sumie nie mam nic przeciwko niemu, przynajmniej nie musze po raz enty tłumaczyć tego samego, tylko kiwam głową i zajmuję się dalej sobą, a ktoś ma frajdę. Parokrotnie spotykałam się też z tym, że obcy ludzie w tramwaju bądź w autobusie wcale nie pytali, tylko brali jednego z moich dredów i oglądali z każdej strony, myśląc, że się nie zorientuję co robią. No właśnie, jak już przy tym jesteśmy…

CZUJESZ JAK CIĄGNĘ?
Tak, czuję, jak ciągniesz. Tłumaczyłam już, że to moje włosy, takie, które jednym końcem siedzą w skórze mojej głowy i czuję jak ciągniesz. Serio.

JARASZ?
No, bo jeśli mam dredy to automatycznie czyni to ze mnie nałogowego wielbiciela Mary Jane i z pewnością moi znajomi to sami dilerzy. Ja też na pewno jestem dilerem. I nie robimy nic innego, poza paleniem. A za posiadanie dredów dostaję żniżkę na jaranie. A wiesz gdzie chowam topki? No w dredach, pewnie, że w dredach, myślisz, że po co je zrobiłam?

Masz dredy i spotkałeś się kiedyś z którymś z tych pytań? A może nie masz, ale za to sam je zadawałeś? Jeśli spodobało Ci się w Podziemiu,  zachęcam do zostania na dłużej. Miejsca jest dosyć. Tutaj możesz podnieść kciuk w górę i pokazać, że podoba Ci się moja twórczość, oraz być na bieżąco z nowymi wpisami.

28 uwag do wpisu “12 PYTAŃ, KTÓRE USŁYSZY KAŻDA OSOBA W DREDACH

  1. Uśmiałam się 😀 Co prawda kiedyś myślałam o dredach, ale sądzę, że moje włosy by tego nie wytrzymały. Swoją drogą, akurat pytanie „Twoje?” mnie nie dziwi, bo masa osób, ma doczepiane syntetyczne.

    Polubione przez 1 osoba

    • Szczerze mówiąc ja sama przez jakiś czas miałam doczepione. Na samym początku właśnie, gdy miałam takie króciutkie pizdowate dredziki. Doczepiałam z cudzych naturalnych włosów i to też się niektórym wydawało obrzydliwe. I zawsze się denerwowałam, że na pytanie „Twoje?” nie mogłam odpowiedzieć „Moje”, a teraz po trzech latach mi urosły i są już caluśkie moje 😉

      Polubione przez 2 ludzi

  2. Ja spotkałam się z sytuacją, gdzie brat obciął włosy siostrze, które miała do tyłka i skręcił sobie dredy i tylko częściowo przymocowal do swoich. Mnie intryguje sposób mycia, technika. Szamponem je namydlasz, a potem spłukujesz? 🙂

    Polubienie

    • Skomentowałąś dwa razy tak samo, z drobną róznica- w pierwszej wersji komentarza spytałaś czy najpierw namydlam włosy a potem płaczę. Domyślam się, że chodziło o „płukanie” a nie „płakanie” ale i tak się uśmiałam ;D

      A co do mycia, no, dokładnie tak. Tylko potrzeba więcej szamponu, zdecydowanie więcej, niż na normalne włosy. I większą uwagę poświęcam myciu skóry głowy, niż samych dredów na „długości”.

      Polubienie

      • Przepraszam, ale jak prosi o zalogowanie i loguję nie byłam pewna czy komentarz się wysłał. No i pisałam z telefonu musiało zmienić, ale przynajmniej można sie pośmiać 😛

        Polubienie

      • Dlatego mam włączoną moderację komentarzy. Wtedy też wiem ze żaden komentarz mi nie ucieknie nie przeczytany, bo najpierw muszę go zatwierdzić 🙂

        Polubienie

  3. Mnie fascynują ludzie z dredami, tatuażami i innymi takimi „dodatkami”. Mam wrażenie, że ktoś, kto się na coś takiego decyduje, ma ciekawą osobowość. Nietuzinkową.
    Może jakbyśmy się spotkały w rzeczywistości, nie zadawałabym Ci tych pytań – nie wiem, ale na pewno chciałabym zgłębić Twoją psychę. 😀

    Polubione przez 1 osoba

    • Zachęcam do czytania mojego bloga, to poznasz mniej więcej jakie mam poglądy. A gdybyś kiedyś była w okolicach Poznania to chętnie się spotkam i udostępnię swoją psychę ku zgłębianiu 😉

      Polubienie

  4. Kolejny raz ratujesz świat!
    No, a przynajmniej mój tyłek, bo – jak już wiesz – pozwalam moim keratynowym przyjaciołom rosnąć i nie ścinam ich już (jak przez ostatnie prawie 25 lat), co bezpośrednio powiązane jest z realizacją marzenia, które utkwiło we mnie już za dzieciaka, zadomowiło się i ani myśli mnie opuścić: dredy.
    Ratujesz mi tyłek, bo nim dorobię się ich, już teraz mogę przygotowywać wstępne riposty na idiotyczne pytania pokroju tych, o których wspomniałaś w tym wpisie.

    „Pracuję w kuchni i jeli nie umyłabym dredów przez dłuższy okres czasu, towarzyszyłby mi wszędzie ponętny zapach palonej frytury” – powiem żartobliwie, że nie ukrywam, że zapach frytek (uwielbiam je soł macz) kręci mnie bardziej, niż zapach kobiety. Przypomniała mi się reklama z lat ’90, gdzie na wokalu jakaś loszka prawi „Ten zapach za mną chodzi, nie mogę się uwolnić!”. Gdy już będę miał swoje pęczki, przewiduję częste frytki, jak nic! Dzięki za rady! 😀

    Polubione przez 1 osoba

      • Jestem w pełni przygotowany psychicznie na wyczesywanie z dredów nie tylko koszatniczek szorstkowłosych (które wymyśliłem na potrzeby tego komentarza, yolo), ale nawet statków wycieczkowych pływających między Azerbejdżanem i Iranem. A w najlepszym wypadku trawy, korników i resztek drewna, bo o ile z koszatniczkami i liniowcami mam mało wspólnego, o tyle z resztą jestem „na ty” i nie zdziwiłbym się, gdybym pod prysznicem z dredów wypłukał prawdziwą sosnę w skali 1:1. No shit. Taki fach. 😀

        Zastanawia mnie tylko ten piach i drobne kamyczki. Lubię zagłębiać się w nieistotne szczegóły i o ile w pełni rozumiem różnicę pomiędzy jednym, a drugim, to na upartego (bo mogę!): czy to nie to samo? :v

        Polubione przez 1 osoba

  5. Nigdy jakoś nie byłem fanem dredów. Pewnie dlatego, że moje pierwsze zetknięcie z nimi było po prostu obrzydliwe…Klasyczne znajomy, znajomego. Obrzydlistwo! Nie dość, że jego dredy się rozwalały, to jeszcze śmierdziały na kilometr…Długo nie mogłem oprzeć się myśleniu, że tak jest ze wszystkimi dredami. Teraz wiem, że to kwestia higieny osoby posiadającej dredy, a nie klasyfikacja dred= brud. Jednak nadal ogłupia mnie stare przekonanie. Do dziś jak widzę kogoś z dredami to czuję ten obrzydliwy zapach i widzę te posklejane, brudne włosy…BLE. Chcąc, nie chcąc muszę przeprosić za te brzydkie uogólnienie mojego umysłu, bo miałem okazję już nawet wąchać piękne czyste dredy, żeby pokonać te przekonanie… nie pomogło XD

    Polubienie

    • No jak nawet wąchanie nie pomogło, to ja już nie wiem co pomoże 😉 Mój samiec ciągle jojczy, że go dredy drapią. I gdy leżymy w łóżku, to zawsze po kolei jest najpierw on, potem ja, potem moje dredy, które musza miec osobne miejsce na poduszce, coby go przypadkiem nie posmyrały gdy będzie spał ;D

      Polubienie

      • Też nie wiem:) Wydaje mi się, ważniejsze, że przynajmniej gdzieś poza moją podświadomością jest wiedza, że dredy mogą być pachnące i czyste i zadbane:) A i wiedzę posiadam na temat ich tworzenia i pielęgnacji na tyle dużą, że nie zadaje tych meczących pytań ^^ Normalnie, duma mnie rozpiera:D

        Polubione przez 1 osoba

  6. Dziękuję za odpowiedzi, już mogę umrzeć w spokoju 😀
    Zawsze się zastanawiałam właśnie jak to z tymi dredami jest i w końcu jestem o wielki krok do przodu w mojej niewiedzy. W tym momencie ocaliłaś paręnaście minut osobie, której kiedyś w przyszłości zadałabym podobne pytania, niech wielkie dzięki ci będą 🙂
    Raz czy dwa taka myśl o zrobieniu przeszła mi przez głowę, ale jestem osobą kompletnie niepodatną na ból i staram się go unikać jak najlepiej umiem, więc wolałabym nie ryzykować.

    Polubienie

  7. Świetny tekst, czytałam z zainteresowaniem i cieszę się, że przybliżyłaś mi ten „dredowy” świat. Tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że nie rozumiem ludzi, którzy mają dredy, ale nie odbierz tego komentarza jako złośliwy. 🙂 (No chyba że chowasz topki w dredach, to wtedy spadam) 😉

    Polubione przez 1 osoba

    • Spoko, można nie rozumieć, byleby akceptować, że takie osoby są i dopuszczasz ich egzysotwanie obok Ciebie. Dopóki nie skreślasz z miejsca jakiejś osoby za to, czego nie rozumiesz, to jest okej 🙂

      Polubienie

  8. Zadbane dredy są okej. W sumie chyba bardziej podoba mi się cała głowa dredów niż jakieś dwa-trzy wypierdki ukryte pod większą ilością włosów. Sama tego nie zrobię, bo raz – nie mam cierpliwości i nerwów do poprawiania, dwa – moje włosy średnio się do takich zabiegów nadają, ale jak ktoś chce i lubi – czemu nie?

    Chociaż ostatnio trochę mi się dziwnie zrobiło, bo widziałam faceta, który miał jednego dreda zrobionego ze wszystkich włosów. I tu rzeczywiście się napatrzyć nie mogłam jakim cudem to się trzyma, jak o to się dba, jak się z tym śpi i jakie to musi być ciężkie. A przynajmniej wygląda na ciężkie XD

    Chociaż fakt, że w takim dredzie butelkę da się ukryć bez większych trudności…

    Polubienie

    • Hahah, ale to już nawet nieładne, takie dredowe dywany, jeden ze wszystkich włosów. Dredy podobno mają jakąś tam swoją ideologię dlatego nie dziwie się ze są ludzie, którzy robią dredy i nie martwią się o ich wygląd- ja zrobiłam je po to, żeby ładniej wyglądać a nie dla idei 😀

      A zrobić sobie jednego dreda żeby w razie co dało się ukryć pod włosami, to trochę tak jak wytatuować sobie coś drobnego w mało widocznym miejscu i dołączać na Facebooku do grup „Młodzi, piękni, wydziarani”. Duża część moich znajomych ma właśnie po kilka dredów- zrobili je po tym, gdy już zaprzyjaźnili się z moimi i o ile ktoś faktycznie te kilka dredów ma przez długi czas i dba, to okej. Ale zdarzały się przypadki, że poswiecałam swój czas i energię na to by komuś zrobić „dreda pod włosami” a tydzień później juz go nie było bo „się znudził”.

      Moja mama nawet ma dreda od dłuższego czasu. I ubiera go w koraliki i w ogóle jara się nim strasznie, tylko ciągle przychodzi do mnie żebym go jej poprawiała 😀

      Polubienie

      • A ile robi się dreda? Znaczy wiem, że to zależy od długości i włosów, ale robienie i poprawianie brzmi jak niesamowicie żmudna robota.

        Polubienie

      • No bo takie jest ;D Żmudne i bolesne. I trochę nużące, bo jednak przez cały czas nic tylko ruszasz ręką w góre i w dół, w górę i w dół, zwariować idzie. Dokręcenie całej głowy dredów może trwac kilka godzin, zrobienie całej głowy dredów od kilku do kilkunastu.

        Polubienie

  9. Świetny wpis:) chociaż jakbyś szukała pracy w gastro to pewnie byłoby słabo. Jedna moja koleżanka miała problem nawet w warkoczykach. Nawet ze szkoły ją wywalić za to chcieli, że niby epidemię zaraz wywoła, choć to już trzeba mieć pecha. A dredy to wiadomo, jeszcze level up. Dla mnie taki image daje do zrozumienia, że jest się wolnym duchem, w opozycji do wyścigu szczurów, najlepiej chyba być freelancerem z taką fryzurą, szczególnie w naszym pięknym i tolerancyjnym kraju. Ale chyba dzięki takiemu stajlowi przyciąga się też inne wolne duchy i wyraziste osobowości, co?:)

    Polubione przez 1 osoba

    • No właśnie sęk w tym, że ja mam pracę w gastro. I uczę się w szkole gastronomicznej. I nie ma z tym żadnego problemu, naprawdę. Tak jak napisałam- to nie przez dredy nie możesz znaleźć pracy, tylko przez brak wykształcenia albo chęci, albo zaangażowania. Ale prościej zwalić winę na dredy, nie? 😉
      I fakt, spotykam głównie pozytywne duszyczki, nie nudzę się w życiu. Lubię poznawac nowe osoby, a dredy to taki sygnał dla świata „Ej, jestem fajna, chętnie Cię poznam, lubię fajnych ludzi” 😉

      Polubienie

Podziel się swoją opinią