JESTEŚ KOBIETĄ SUKCESU, ALBO NIKIM

wallhaven-10634

Z ostatniej lekcji wynieśliśmy wiedzę, że feminizm nie jest potrzebny. Dziś wejdziemy głębiej w ten problem i dowiemy się, że nie tylko nie jest potrzebny, ale też zaczął działać w zupełnie odwrotną stronę niż powienien. Z założenia walka o równouprawnienie miała przynieść… równouprawnienie. Na poziomie praw człowieka oczywiście, jednakich dla kobiet i mężczyzn; równowagi jednak nie dało się utrzymać i szala przechyliła się w zupełnie inną stronę. W stronę absurdalnej i nie prowadzącej do niczego walki o przywileje. Doszło nawet do tego, że działania ruchów feministycznych szkodzą tym, których miały chronić. Kobietom.

Jestem kobietą. Czy chce iść na studia, wspinać się po szczeblach kariery, zarabiać miliony, zostać szefową w korpo i zabijać się w całym tym zupełnie mi niepotrzebnym do szczęścia wyścigu szczurów? Oczywiście, że nie chcę. Cieszę się, oczywiście, z prawa do edukacji, bo tylko dzięki niemu siedzę tu sobie teraz i piszę dla was, ale nie zamierzam poświęcać się pracy i zostawać korpo-suką. Wiecie czego chcę? Tego, czym kobiety zajmowały się od wieków.

Chcę mały domek z ogródkiem. Może być bez ogródka, jeśli za dużo wymagam. Szczęśliwej rodziny, która będzie sobie w tym domku mieszkała. Gromadki wesołych dzieciaków, zadowolonego ze swojej kobiety mężczyzny, psa i wszelkich zwierzaków jakie tylko moje dzieciaki będą chciały, od chomika po węża. Poza pająkami. Nienawidze sukinsynów.

Chcę się w pełni oddać pielęgnowaniu tej idylli, sprzątaniu domu, dbaniu o ogród, gotowaniu obiadów, żeby mąż po powrocie z pracy zawsze zastawał na stole talerz z ciepłym posiłkiem. Chcę spędzać czas ze swoją rodziną, mieć czas na rozmowę z dziećmi, na to, żeby zawsze im pomóc, gdy będą tej pomocy potrzebowały. Dom facetowi wysprzątam, dzieci odchowam, obiad ugotuję a na koniec dnia jeszcze gałę opierdolę. Z uśmiechem na ustach.

Generalnie gdy zawsze próbuję to komuś powiedzieć to gdzieś mniej więcej przy zdaniu „Nie chce iść na studia” moja wypowiedź zostaje przerwana i słuchacz natychmiast przystępuje do umoralniania mnie. Ludzie nie rozumieją tego, że kobieta może chcieć być „tylko” kurą domową, że nie ma zamiaru pchać się na wyższe uczelnie. No ale jak to? Skoro możesz, to powinnaś! Chcesz być nikim? Co będziesz robić w życiu?

Oczywiście, będe nikim i nie będe robić nic. Całą swoją energię i uwagę będę poświęcać mężowi i dzieciom- bo są to rzeczy, które przecież należą się im, a nie szefowi w pracy. Moje dzieci nigdy nie będą wracały ze szkoły do pustego domu; będę tam zawsze, kiedy bedą chciały porozmawiać. Dostaną wsparcie i miłość- znacznie więcej niż otrzymałam ich ja, bo moja rodzicielka zawsze była w pracy, albo zajmowała się domem. Na dzieci już nie starczało sił i czasu. Na dbanie o więzy rodzinne też średnio. Ale- jasne, będę nikim. To wszystko sie przecież nie liczy, jeśli w międzyczasie nie wespnę się na sam szczyt zawodowego łańcucha pokarmowego.

Przecież nie bedziesz miała na to wszystko siły!– poważnie, coś takiego dziś usłyszałam. Cholerna logika. Siedząc całymi dniami w domu i poświęcając sto procent energii na zajęcie się nim będe miała zdecydowanie mniej sił na to wszystko, niż gdy wrócę po południu z pracy, zestresowana, wymęczona i ze świadomością, że musze jeszcze odegrać rolę matki, kucharki w kuchni i dziwki w sypialni. No, na pewno będzie mi się chciało.

Chcesz być uzależniona od faceta, żyć na jego utrzymaniu? Chcesz, żeby wydzielał ci kieszonkowe i wyrzygiwał, że masz się w co ubrać tylko dzięki temu, że on was utrzymuje? No halo! Facet, który wylicza mi drobne bo potrzebuje na podpaski, albo wypomina, że tą nową bluzeczkę to mam tylko dzięki jego ciężkiej pracy? Z takim oszołomem to ja się w ogóle w związek pakować nie będę. Facet musi mieć świadomość, że rodzinę tworzą wszyscy jej członkowie, a nie on sam. On idzie do pracy, on zarabia, on sprawia, że mamy gdzie mieszkać, w co się ubrać i co na stół położyć, a ja dbam o to, by cztery ściany, za które on płaci nie były tylko pustymi ścianami, ale rzeczywiście domem. Musi zdawać sobie sprawę z tego, że przez cały dzień wcale nie siedzę na dupie i nie czekam tylko, aż przyniesie hajs, żeby móc go przepierdolić na nowe buty, ale podobnie jak on w pracy, sprzątając, gotując i wychowując, spełniajac się w rolach przypisanym kobietom od wieków, prawdopodobnie także nie znajduje ani chwili na odpoczynek- dopóki on nie wróci z pracy, dzieci ze szkoły i nie siądziemy wszyscy razem do stołu.

Jeśli chcemy mieć rodzinę, to każde z nas musi wnieść do niej coś innego; bo to, że oboje poświęcimy się karierze i będziemy przynosić do domu grube miliony, za to dzieci nie będą w ogóle rozmawiały z rodzicami, nie będziemy razem spędzali czasu i nie bedziemy jedli wspólnych, domowych obiadów, a to co sobie każdy odgrzeje- to nie jest rodzina. To, że żadne z nas nie pójdzie do pracy, a oboje skupimy się tylko i wyłącznie na budowaniu rodzinnych więzi jest już bliżej tego co można nazwać rodziną- ale tak się nie da. Gdzieś trzeba mieszkać, coś trzeba jeść.

To właśnie chyba jeden z powodów, dla którego mężczyźni zarabiają więcej- bo to na ich barkach spoczywa utrzymanie rodziny. Nie wyobrażam sobie, by podobna do mojej, idylliczna, prawie nie możliwa do urzeczywistnienia w dzisiejszym świecie wizja rodziny miałą funkcjonować, gdyby to kobieta miała wszystkich utrzymywać, jednocześnie przez dziewięć miesięcy nosząc dziecko pod sercem i dając mu możliwość przyjścia na świat. I nie ma mowy o żadnym połogu- prosto ze szpitala do pracy, ktoś przecież musi zarobić na utrzymanie!

Poza tym średnio widzę sytuację, w której to kobieta pracuje, a facet zajmuje się domem. Ego by im na to nie pozwoliło. Większości. Niektóre kobiety też mają jego przerost, nazywają walkę o przywileje feminizmem i doprowadzają do tego, że dziewczyna nie może powiedzieć „Nie chcę iść na studia” jeśli nie chce być potem obrzucana pogardliwymi spojrzeniami.

Zdjęcie: wallhaven
Spodobało Ci się w Podziemiu? Zachęcam do zostania na dłużej. Miejsca jest dosyć. Tutaj możesz podnieść kciuk w górę i pokazać, że podoba Ci się moja twórczość oraz być na bieżąco w nowymi wpisami.

20 uwag do wpisu “JESTEŚ KOBIETĄ SUKCESU, ALBO NIKIM

  1. Jestem tą kurą domową, o której piszesz. 🙂
    Na ostatnim roku studiów urodziłam dziecko (dlatego też nie dokończyłam magisterki). Zajmuję się domkiem z ogrodem. Drugie dziecko w drodze. Kot biega wokół domu. Nie przeszkadza mi bycie na utrzymaniu męża. Nie przeszkadza mi to siedzenie w garach i sprzątanie. Mam szczęśliwą rodzinę. Jestem spełniona. Jestem kobietą sukcesu 😉
    O tym też mniej więcej chcę pisać u siebie, więc jeśli chcesz, zapraszam.

    Polubione przez 1 osoba

      • Hm, w zasadzie cokolwiek sprawi, że będziesz szczęśliwa. Jeśli jeszcze Twój facet będzie miał takie same nastawienie i nie będzie mu ciężko samemu zarabiać na dom, Ciebie i tą gromadkę dzieci, to czemu nie.

        Polubione przez 1 osoba

      • Byłoby pięknie. Niektórym się udaje, ale takie rodziny są rzadkością- po pierwsze sytuacja finansowa większości ludzi w Polsce na to nie pozwala, a po drugie wiele kobiet woli iść do pracy zamiast siedzieć całymi dniami w domu.

        Polubienie

  2. Z całego mojego poparzonego serducha życzę Ci, aby Ci się udało. Abyś miała świadomego Twojej wartości faceta, który będzie z dumą nazywał Cię swoją żoną. Będę Wam kibicowała!

    Polubienie

  3. Kiedyś kobiety spełaniy się jako matki i żony, dzisiaj im to nie wystarcza. Chcą udowodnić, że są warte coś więcej. Głupota! Dla mężczyzny będziesz warta najwięcej na świecie. No, poza tym jak wspomniałaś są jeszcze dzieci, na których przecież najbardziej Ci zależy. To po co pchać się tam gdzie stajesz się kłębkiem nerwów? Nie ma sesnu! Rób to co kochasz a tylko wtedy będziesz szczęśliwa!

    Polubienie

  4. Skończyłam studia, pracowałam w mini korpo (świetni ludzie nic poza tym). I przez ten cały czas myślałam sobie co ja tutaj robie. Wstawałam rano i nie czułam żadnej satysfakcji. Myślałam sobie wtedy może wybrałam zły kierunek, praca nie taka. Jestem z moim facetem od 9 lat, on jest starszy odemnie o 8. W czasie moich studiów grzecznie czekał z tematem dziecka. No i odczekał. Kiedy czytałam ten tekst właśnie cycem karmiłan swojego malucha. I powiem Ci ze nic w życiu nie dawało mi większej satysfakcji. Czuję sens we wszystkim co robię. W tych obiadkach, w nocym wstawaniu. Ale z drugiej strony czuję już presję otoczenia. Zostały mi jeszcze 4 miesiace macierzyńskiego, nie mam możliwości zostawienia z kimś malca ale też nie mam perspektyw na pracę, która dawała mi możliwość godnego dzielenia obowiązków matki i korposuki hah;). A co do studiów pamiętaj, że dzieci rosną i w pewnym momencie kobieta, która zajmowała się domem zostaje w tym domu sama i czeka na tego męża. Czy masz już pomysł jak to rozegrasz?

    Polubienie

    • Znaczy, ogólnie, studia jakoś mnie nie kręcą- nad czym wszyscy ubolewają bo jak pierwszą szóstkę do domu ze szkoły przyniosłam to już mi kariery lekarzy i prawników planowali. Najlepiej z takim lekarzo-prawnikiem jako mężem. A ja od małego na przekór latałam za tymi chlopakami co mieli fajne rowery, podarte spodnie i na tyłach spożywczaka uczyli palić papierosy. Powody dla których poszłabym na studia to zniżki dla studentów i studenckie imprezy, ale doktoraty i magistry mnie nie kręcą. Co nie znaczy ze zakończę edukację na gimnazjum, czy coś. Szkołę policealną planuję, kursy wszelakie. Maturę mieć, żeby była „na zaś”- bo przecież nie zaszkodzi. Jeśli plan A nie wypali to alfabet ma jeszcze 30 liter 🙂

      A co będę robić gdy dzieciaki odchowam? Hmmm… następne dzieciaki? Haha, byle nie do przesady. Poza tym, nie wierzę, że nudziłabym się czekając tylko na męża- umiałam sobie zawsze czas zorganizować i nuda mi nie straszna.

      Polubienie

  5. Mam dwa „ale”

    1. Często „kury domowe” cofają się w rozwoju. Z miesiąca na miesiąc jest z nimi mniej tematów do rozmów i z czasem staję się idiotką bez zainteresowań, bez swojego zdania. Faceci nie chcą takich kobiet. Zostawiają je, a one zostają same – bez perspektyw, bez zainteresowań, bez osobowości.

    2. Wszystko też zależy od tego jakie facet ma podejście do tego wszystkiego. Ludzie się z czasem zmieniają, facet może poczuć się zbyt pewnie i zaczyna traktować kobietę przedmiotowo. To też nie jest fajne.

    Polubione przez 2 ludzi

    • Zgadzam się z jednym i z drugim.
      1. Zawartość pieluchy dziecka nie jest ciekawym tematem do rozmowy, który zainteresuje faceta, a o czym miałabyś rozmawiać, skoro cały dzień zajmowałas się domem? Fajnie byłoby jeszcze spotykać ludzi, interesować się tym co się dzieje- jest przecież internet- albo mieć jakieś hobby. I czas na to wszystko. Wiesz co, spróbuję i powiem Ci za parę lat jak wyszło 😀 Btw, to działa też w druga stronę. Facet którego życiem stała się praca i myśli tylko o tym żeby po powrocie uwalić się na kanapie z żarciem podstawionym pod nos tez mnie szczególnie nie jara.
      2. W porównaniu ze mną nawet samotna kulawa gazela w otoczeniu wygłodnialych lwów czuje się bardziej pewnie niż ja w niektórych sytuacjach w swoim życiu. Mam przejebane. Pozostaje mi mieć nadzieję, że trafiłam na właściwego 😀

      Polubienie

  6. Totalnie sie z tobą nie zgodzę. Mozesz oczywiscie liczyć ns to ze znajdziesz wspaniałego człowieka z którym będziesz żyła w takiej idylli jaka opisujesz jednak zycie bywa brutalne i nie takie proste. Maź w takiej sytuacji ma świadomość ze nie odejdziesz bo nie będziesz miała za co i może to wykorzystywać. Może cię np zdradzić i co wtedy? Mozesz po prostu przestać go kochać. Może stać sie z biegam czasu alkoholikiem i inne tego typu. Zycie jest nieprzewidywalne i moim zdaniem nigdy nie mozesz być pewna kim bedzie ta osoba za 20 lat. I gdyby cos nie wypaliło to ty za 20 lat nie będziesz mieć niczego. Dom ci zabierze, dzieci tez bo nie będziesz ich miała za co utrzymywać. Nawet jak nie będziesz chciała z nim być to będziesz na niego skazana. Ja jednak wole mieć komfort tego ze wiem ze mam swoje całkiem niezłe wykształcenie i w razie czego pakuje dzieci i sie wynoszę. I nigdy nid bede od nikogo zależna. Straciłabym do siebie szacunek. Bo gdy mam swoje pieniądze nikt nie wylicza mi na co i ile wydaje. Cieżko je zarobiłam wiec mogę wydać na co chce. Moja niezależna natura nigdy nie pozwoli mi z tego zrezygnować.

    Polubione przez 1 osoba

    • Szanuję Twoje zdanie, nie będę cię przecież na siłę próbowała zmieniac, skoro masz takie a nie inne poglądy. Ja jednak nie mam niezależnej natury a za głupia gąskę, która da się wykorzystywać i nie będzie w stanie w razie czego się usamodzielnić się nie uważam. Maturę mam zamiar mieć, zawód też, doświadczenie w CV juz jakieśtam mam. Na start powinno to wystarczyć. I mogę ten start mieć teraz, mogę nie mieć go nigdy a mogę mieć za kilkanaście lat gdy okaże się że facet któremu zdecydowałam się oddać był idiotą. A to, że dziewczyna decyduje się zostać w domu i zajmować dziećmi nie znaczy przecież wcale o jej braku szacunku do samej siebie.

      Polubienie

  7. Jest w tym wszystkim jeden szkopuł. Równouprawnienie zakłada, że masz prawo do wyboru. Możesz iść na studia, ale nie musisz. Możesz pracować, ale nie musisz. Możesz być kurą/kogutem domowym, ale nie musisz.
    W ogóle o to niby chodzi w wolności, demokracji i tak dalej, ale społeczeństwo zawsze próbuje coś narzucić, nakazać, cokolwiek. I zawsze znajdą się grupy, które będą chciały być lepsze.

    A że wiele kobiet marzy o matriarchacie, to insza inszość…

    Polubienie

    • Dobrze byłoby gdyby każdy żył tak jak chce i dał żyć innym. No tak, ale wtedy znalazłby się pedofil, czy gwałciciel który powie, że on też „chce żyć tak jak inni” i w sumie- nie dogodzisz. A co do demokracji… nie twierdze, że jest to zły system, ale jeśli Michał i Tomek chca uprawiać seks z Kasią, a Kasia nie chce w ogóle, to jednak w głosowaniu Michał i Tomek są większością. Taki głupi przykład, ale pokazuje, że mimo iż dogadza się w ten sposób większości, to jednak nie wszyscy sa zadowoleni, a niektórzy wręcz pokrzywdzeni. Bo większośc nie znaczy wszyscy. Czy to nie Churchill powiedział: „Demokracja to najgorszy z systemów, ale lepszego nie wymyślono”?

      Polubienie

      • Tak, ale demokracja zakłada, że są to rządy większości przy poszanowaniu praw mniejszości. Innymi słowy – Tomek i Michał nie mogą decydować o Kasi, ani Kasia o nich. Większość ma decydować o tym, co ważne dla społeczeństwa, a nie nakazywać cokolwiek jednostkom z mniejszości.

        Polubione przez 1 osoba

      • Ale nadal, jeśli głosuję za czyms, a jestem w mniejszości mogę czuć się pokrzywdzona. Propozycja wycieczki szkolnej, głosujemy gdzie jedziemy. 12 osób chciało Kraków, 13 osób Gdańsk. I te 12 osób jest w gorszej sytuacji, bo robi coś, na co nie do konca ma ochotę. No, dobra, możesz nie pojechać wcale. A wybory prezydenckie? Można głosować na osobę, która nie wygrała i następne pięc lat jesteś w dupie. Fakt, że demokracja jest spoko pod tym względem, że bierze pod uwagę większość- więcej osób bedzie zadowolonych z obecnego stanu rzeczy, więc niby jest dobrze. Jeśli 99 osób chce tak, a 1 inaczej, to głos tej jednej osoby tak naprawdę znaczy niewiele (nie mówię, że nie jest w ogóle istotny). Ale jeśli 51 osób chciało tak, a 49 inaczej, to jest troszkę gorzej. Bo różnica jest naprawdę nikła, ale jednak demokracja jest, większośc była, nic nie zrobisz.

        Polubienie

      • Dlatego ustawia się progi – ile osób poszło na wybory, jaka powinna być przewaga i inne takie.

        Demokratycznie można ustalać cel klasowej wycieczki, a także jej koszta. To nie odbiera praw jednostkom, które mogą zwyczajnie na nią nie jechać. Chora jest dopiero sytuacja, gdy wolą większości odmawiamy komuś prawa do pracy, rodziny, nauki, religii, stylu życia. Demokracja jest po to, żeby jednostki dbały o społeczność, a społeczność o jednostki – system da się spieprzyć na wiele sposobów, ale lepszego nie mamy.

        Polubione przez 2 ludzi

Podziel się swoją opinią